sobota, 8 lutego 2014

Rozdział 19

Siedziałam w gabinecie lekarskim i czekałam na tą cholerną diagnozę, coraz gorzej się czułam miałam problemy z oddychaniem a on tylko przeglądał te wyniki i zerkał co raz na mnie.
Czułam się jak na jakimś egzaminie..
- Panie Doktorze proszę mi powiedzieć co mi jest..
Ten spojrzał się na mnie i odchrząknął.
- Proszę mi powiedzieć czy chorowała Pani kiedykolwiek na nerki?
Dziwne..
- No chorowałam jako mała dziewczynka. Miałam zapalenie ale wszystko po leczeniu było dobrze.
- Proszę Pani nie będę obijał w bawełnę.
To zaczęłam się bać. Doktor wstał i podszedł do okna.
- Jeszcze nie jestem pewien na sto procent bo muszę Panią dokładniej przebadać ale wychodzi na to, że będzie Pani musiała mieć przeszczep. Pani nerki są na wykończeniu, tyle że dziwny jest fakt taki, że długo wytrzymały i nie miałaś żadnych objawów wcześniej..
Siedziałam jak wryta, co ja mam zrobić co ja powiem Harremu..
- Panie Doktorze.. Czy ja mogę jechać dziś jeszcze do domu tylko na godzinkę.. Pzyjaciel mnie odwiezie.
- Nie powinienem się na to zgadzać ale dobrze niech Pani jedzie.. Tylko za godzinę widzę Panią w łóżku!
- Dobrze, dziękuję.
Wyszłam z gabinetu a tam siedział na krześle Louis. Patrzył się na mnie z martwioną miną a ja podeszłam do Niego i się rozpłakałam.
- Ciii... Marcheweczko powiedz co się stało..
- Pojedźmy do domu wszystko Wam powiem, tylko zadzwoń do reszty dobrze?
Louis spojrzał się na mnie zdziwiony i zrobił to o co prosiłam. Po dziesięciu minutach byliśmy w domu a tam czekali już wszyscy na nas. Harry od razu podbiegł do mnie zmartwiony i spojżał mi w oczy.
- Słońce co się stało?
Musiałam im to powiedzieć, nie mogłam tego przedłużać.
- Słuchajcie, jak wiecie nie czuje się ostatnio najlepiej. Byłam u lekarza no i..
- Co!? I nic mi nie powiedziałaś?
- Harry.. Daj mi skończyć.. Dzisiaj pojechałam odebrać wyniki i okazało się, że mam nerki na wyczerpaniu no i, no... Ja umieram chłopcy. Potrzebny mi przeszczep..
Louis, Niall i Liam zaczęli płakać Zayn patrzył się w jeden punkt ze łzami w oczach a Harry.. Podbiegł go mnie, mocno przytulił i razem się rozpłakaliśmy, po chwili reszta także zaczęła mnie przytulać. Nagle Niall i Louis zaczęli krzyczeć, że to nie możliwe, że to jakiś żart..
Harry kiedy mnie puścił powiedział, że znajdzie się dawca i wszystko będzie dobrze.
- Chłopcy, nie powiedziałam Wam jeszcze jednego. Muszę jechać zaraz do szpitala no wiecie badania dializa i te inne..
- Jasne siostra pomożemy Ci się spakować.
- Dziękuję Niall ale ja potrzebuję tylko piżamę i jakieś kosmetyki dajcie mi pięć minut.
Spakowałam to co było najpotrzebniejsze i wróciłam do chłopaków.
- Jestem gotowa.. Jedźmy.
Każdy ze smutną miną szedł do samochodu a ja przystanęłam na chwilę i uśmiechnęłam się do nich.
- Maya?
- Miałam ogromne szczęście, że Was poznałam, jesteście moją rodziną..
- Ejj Mała nie mów tak słyszysz! Wyjdziesz z tego! Kochanie proszę!
- Harry.. Kocham Cię..

Miesiące mijały a ja żyłam tylko na dializie, chłopcy przychodzili starali się badali. Niestety żaden nie mógł być dawcą. Poinformowałam mamę i tatę o tym co się stało. Ojciec nawet dostał przepustkę juro ma mnie odwiedzić. Harry tak bardzo się o mnie troszczył siedział całymi dniami przy mnie a kiedy już był bardzo zmęczony prawie siłą go wyciągali żeby poszedł do domu się wyspać.
Zastanawiałam się nad swoim życiem nad tym wszystkim co się działo. Bardzo chce żyć ale przestawałam mieć nadzieję.
Kiedy leżałam tak pod tymi kroplówkami wieczorem znowu wpadł do mnie Hazza.
- Kochanie? Spisz?
Słabym głosem mu odpowiedziałam.
- Nie Skarbie, chodź.
- Jak się dzisiaj czujesz? Boli bardzo?
Przecież nie powiem mu prawdy że boli jakby ktoś mnie zarzynał na żywca i czuje się z dnia na dzień gorzej.
- Jest dobrze Harry, nawet tak bardzo nie boli. Chodź tu przytul mnie.
Podszedł i szeptał mi na ucho jak bardzo mnie kocha aż usnęłam. Rano oczywiście już był przy mnie przebrany czyli pielęgniarki musiały go wyrzucić. Naglę zaczęło mnie bardzo boleć. Pamiętam tylko, że Harry zaczął wołać lekarza  i moje imię i potem jak go wyrzucają, straciłam przytomność.
Obudziłam się podobno po godzinie. Siedział przy mnie Harry i mój Tato.
- Tata? Harry?
- Ciii.. Córeczko odpoczywaj.. Dałem się zbadać bądźmy dobrej myśli, że to ja będę mógł być dawcą.
- Ale przecież Ty masz jedną nerkę ! Nie zgadzam się!
- Skarbie ja już jestem stary a Ty jesteś młoda, całe życie przed Tobą po za tym wynagrodzę Ci wszystkie lata.
Zaczęłam płakać modliłam się żeby nie okazało się, że on może być tym cholernym dawcą.
- Maya, masz cudownego chłopaka, musisz o niego dbać.
- Przestań!
- Muszę iść, wiesz mam przepustkę ale muszę iść niestety.
Zapłakana znowu straciłam przytomność...


CDN....

Wracam z krótkim ale jestem:). Jak myślicie jak potoczą się dalsze losy naszej bohaterki ?
Nie rozgaduje się :) Kocham Was!!! Powiem Wam tylko tyle, że to nie jest koniec tego opowiadania :). 
Buzia! 


7 komentarzy:

  1. Wspaniałe *_*
    Ojeju chorutka nasza Maya :( Mamy andzieję, że dawca się znajdzie. No ale jak to będzie jej tato to on umrze :( Ach... Bardzo dobrze, że to nie koniec opowiadania bo chyba strzeliłybyśmy focha forever ;D
    Maya musi przeżyć bez niej to opowiadanie, nie będzie już miało takiej kolorystyki! Chociaż czy tak, czy siak będziemy czytać bo piszesz cudownie. Także życzymy weny i w ogóle wszystkiego dobrego i czekamy na kolejny. Papatki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniałe !!!! <3 \Oby znalazł się dawca ;))
    Eh mam małe zaległości ;c
    Życzę weny i pozdrawiam ;D
    i zapraszam do mnie http://ostatniechwile.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mogę doczekać sie kolejnego rozdziału! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Proszę o next :) Kocham twój blog :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny blog! Powinnaś pisać dalej i przy okazji zapraszam do siebie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję, że dodasz nowe rozdziały. Czekam

    OdpowiedzUsuń