środa, 16 października 2013

Rozdział 2

Kiedy tak szłam wpadłam niechcący na mężczyznę okazało się, że to mój Ojciec. Był ostatnią osobą, którą chciałam spotkać.
Słyszałam plotki, że wrócił ale myślałam, że to tylko plotki.
 Bałam się go cholernie się go bałam, chciałam stamtąd uciec.
Niestety mi nie pozwolił, zaciągnął mnie w jakąś uliczkę. Nie miałam po co się wyrywać.
Wiedziałam z doświadczenia, że nie dam rady.
- No Córciu w końcu się spotykamy... Miło Cię widzieć.
- Odwal się! Zostaw mnie w spokoju!
- Nie denerwuj się tak, po co Ci to. - No tak, po co mam się wyrywać denerwować?
Zrobi swoje i pójdzie. Zaczęłam krzyczeć i płakać kiedy mnie dotykał.
Wiedziałam, że nikt mnie nie usłyszy. Przeliczyłam się, Naglę ktoś odepchnął mojego ojca, zaczął go bić miał dużą przewagę co było dziwne. Nie widziałam dokładnie kto to, przez łzy które się wydostawały z oczu miałam zamazany obraz. Zauważyłam, że mój ojciec leżał nieruchomo a tajemniczy mężczyzna do mnie podszedł. Zaczęłam się jeszcze bardziej trząść, jeżeli było to możliwe.
 Podszedł do mnie i mnie przytulił. Po raz pierwszy poczułam się bezpiecznie.
Wytarł mi łzy i dopiero wtedy mogłam zobaczyć kto mnie uratował.
Był to ten blondyn z gangu. Nie wiedziałam co robić, krzyczeć? Uciekać? A może pozwolić by był obok?
- Ciiii...złośnico, już jest dobrze, nikt Ci krzywdy nie zrobi. Nie pozwolę na to - Przytulił mnie a ja wtuliłam się w niego. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, ja? To nie możliwe, bo ja zawsze coś mówię.
- Chodź, zaprowadzę Cię w bezpieczne miejsce, zaufaj mi - Kto by pomyślał, że taki facet jak on może być tak miły.
- A co z nim? - Zapytałam się w końcu coś z siebie wydusiłam. Nie ważne, że go nienawidziłam nie mogłam go tam zostawić.
- Nie martw się o niego, chodź - Wręcz mi rozkazał ale nie miałam siły się z nim kłócić poszłam z nim do samochodu. Jechaliśmy gdzieś w nieznanym mi kierunku musiałam się go spytać no..
- Gdzie mnie zabierasz?
- Spokojnie, jedziemy do mnie musisz się uspokoić - Jechał w skupieni, zauważyłam na kluczykach breloczek o imieniu Oliwier, musiał mieć tak na imię.
Dojechaliśmy otworzył mi drzwi i wyszliśmy, jego dom niczym się nie różnił od innych. Był skromny i mały ale za to potulny.
Kiedy weszliśmy pokazał mi kanapę abym usidła, tak też zrobiłam.
Wiedziałam, że muszę mu w końcu podziękować.
- Oliwier? - Mina jego była bezcenna, w końcu mi nie mówił jak ma na imię. Podszedł blisko mnie podał mi herbatę i usiadł.
- Skąd znasz moje imię?
- Na kluczykach od samochodu był breloczek.
- Ah.. Rozumiem. - Trochę się zarumieniłam co zauważył i przysunął się bliżej.
- Pięknie się rumienisz złośnico.
- Maja, po prostu Maja - Uśmiechnęłam się czule i upiłam trochę herbaty.
- Dobrze, Maju w takim razie powiedz mi jak doszło do tego, że ten koleś Cię zaczepił?
- Eee.. Przepraszam Cię powiem Ci kiedy indziej. Bardzo Ci dziękuję za uratowanie  ale muszę już  iść naprawdę. Już się podnosiłam kiedy nagle mnie przyciągnął do siebie tak, że poleciałam na niego.
- Co Ty robisz?
- Dlaczego mi nie chcesz powiedzieć ?
- Słuchaj zajmij się swoimi sprawami ok? Dziękuję Ci na prawdę ale to moje życie i nie mieszaj się w nie! Wstałam i wyszłam podejrzewam, że by mnie złapał ale po co?
I tak by mu nie powiedziała. Nikt nie wie i nikt się nie dowie.
Złapałam taxi i wróciłam do domu. Spotkałam się z mamą pożegnałam się z Nią i poszłam do siebie  Kiedy już się położyłam dostałam sms'a od nieznajomego.
"Możesz wyjść przed dom na chwilę? Zaufaj mi.."
 Nie odpisałam ubrałam bluzę RPK i poszłam na dwór. Na dole czekał Oliwier. Zdziwiłam się ale postanowiłam podejść.
- Dziękuję, że przyszłaś.
- Co chcesz?
- No już nie bądź taka zadziorna. Chciałem wiedzieć czy  wszystko ok.
- Tak w porządku. Coś jeszcze?
- Eh.. Nie ułatwiasz mi tego. Staram się być miły ale jak chcesz mogę Ci pokazać jaki potrafię być.
.- Ale się boje.. Masz być sobą a nie udawać. - Przycisnął mnie do ściany budynku złapał mnie w talii i patrzył tak dziwie. Nie mogłam go rozgryźć
- Ok. W sobotę jest imprezy u mojego kolegi, pójdziesz ze mną.
- To pytanie? Czy stwierdzenie?
- Jak chcesz. Będę po Ciebie o 20:00.
- Taa.. cześć
Poszedł, tak po prostu mnie puścił i poszedł..
 Czy On musi być taki pociągający? Wróciłam do domu, wykąpałam się i położyłam do łóżka. Dostałam jeszcze sms'a "Jesteś pociągająca w tej bluzie noś ją częściej. Dobranoc MAJU." Złapałam się za głowę, skąd on ma mój numer? Jutro się go o to zapytam.
Zapadłam w krainę morfeusza, zastanawiając się nad dzisiejszym dniem, nad Oliwierem, moim Ojcem.
Rano kiedy się obudziłam, ktoś zadzwonił do drzwi. Zdziwiłam się bo była  7:00 rano.
Podeszłam do drzwi a gdy je otworzyłam stanął w nich Oliwier z...


CDN...

Bardzo dziękuję za komentarze. Nawet nie wiecie jakie to ważne. Wiem, że są krótkie ale obiecuję dłuższe dajcie mi szanse :). Nie jestem do końca zadowolona z tego rozdziału ale postaram się aby następne były jeszcze lepsze :D.  Minimum 3 komentarze i rozdział będzie. 
BUZIAKI :** <3

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz